Czytaliście kiedykolwiek książkę Marka Twaina „Przygody Tomka Sawyera? A może oglądaliście film? Jest tam taka scena, gdy ciotka Polly każe Tomkowi pomalować płot na biało. Chłopaka nie cieszy powierzone zadanie, ale dzięki wrodzonemu sprytowi potrafi sobie ułatwić pracę. Najlepiej teraz obejrzyjcie w internecie tę scenkę, trwa nieco ponad 3 minuty (od 22:28 do 25:54), a lepiej zrozumiecie to, o czym chcę opowiedzieć. Kiedyś już odwoływałem się do przygód Tomka Sawyera w artykule o motywacji.
Granie prowadzi do zguby?
Chociaż ludzie grają w gry od wieków, to jednak panuje powszechne przekonanie, że gra to pusta rozrywka, marnotrawienie czasu. Za rozwojowe uznawane są wyłącznie szachy, natomiast karty stały się symbolem upadku moralnego. Gdy upowszechniły się gry komputerowe, nie pisano o nich inaczej, niż w kontekście uzależnienia, czegoś co należy ograniczać oraz ściśle kontrolować, bo inaczej granie niechybnie przyniesie zgubę młodemu pokoleniu.
Efekt Sawyera
Wróćmy do sympatycznego Tomka Sawera, który sprytnie potrafił przekonać swoich kolegów, że malowanie płotu wcale nie jest żmudną pracą lecz świetną rozrywką dostępną nielicznym. Na podstawie tej sceny w psychologii ukuto termin zwany efektem Sawyera – jeżeli jakąś pracę zamienisz w grę, rozrywkę, wtedy staje się ona czymś pasjonującym, natomiast ta sama praca potraktowana jako przymus i obowiązek, jest wyłącznie mozołem.
Efekt Sawyera dobitnie pokazuje, że gra to niekoniecznie pusta rozrywka.
Grywalizacja
Na polskim rynku „efekt Sawyera” adoptował Paweł Tkaczyk w popularnej książce „Grywalizacja”. Autor wykazał, że mechanizmy znane gier można z powodzeniem wykorzystywać w podnoszeniu poziomu edukacji czy usprawnianiu działalności przedsiębiorstw.
Paweł Tkaczyk zarekomendował też inną publikację, traktującą o pozytywnym wpływie gier na rozwój osobisty, wydaną w Polsce na początku 2017 r książkę:
„Super Better. Życie to gra, naucz się wygrywać”
Autorkę, Jane McGonigal, nie należy mylić ze znaną siostrą bliźniaczką Kelly (recenzję ciekawej książki Kelly możesz przeczytać w artykule o „Silnej woli”). Jane jest z zawodu projektantką gier i kiedy doznała poważnego urazu, który na jakiś czas wyłączył ją z życia, rekonwalescencję zaplanowała według schematu, jaki stosuje się przy tworzeniu gier. Osobisty sukces skłonił ją do tego, aby zająć się od strony naukowej wpływem gier na ludzi, którzy przeżyli traumę. Tak powstała książka oraz gra Super Better skutecznie wspierająca osoby zmagające się z trudnymi problemami. Gra jest całkowicie darmowa, wymaga wyłącznie rejestracji i podstawowej znajomości języka angielskiego.
Gry pomagają czy szkodzą?
Czy gry rzeczywiście oferują coś ponad czystą rozrywkę? Okazuje się, że tak. Opracowano gry, które ułatwiają radzenie sobie z bólem, czy chorobami przewlekłymi. Ale i zwykłe, komercyjne gry kształtują pozytywne cechy charakteru i ułatwiają radzenie sobie z problemami. To czy gra przyczyni się do naszego rozwoju czy też wpędzi w szkodliwe uzależnienie, zależy od nastawienia z jakim podchodzimy do gier. Szkodzą, gdy traktujemy je jako ucieczkę przed problemami realnego życia, pomagają, gdy gramy, aby uczynić dla siebie coś dobrego.
Gry uczą umiejętności strategicznego planowania, radzenia sobie z porażką, wytrwałości w dążeniu do celu oraz współpracy, jeżeli gramy zespołowo.
Recenzja
Dawno nie czytałem książki z dziedziny rozwoju osobistego, którą tak trudno byłoby mi ocenić. Wiele aktywności, które proponuje autorka, zacząłem wcielać w życie, uznając je za genialne rozwiązanie trapiących mnie problemów. Z drugiej strony natknąłem się też na całe partie książki, które irytowały i budziły mój głęboki sprzeciw.
Co mnie drażni?
Powiadają, że Rosja, to nie kraj tylko stan umysłu. Odnoszę wrażenie, że to samo można powiedzieć o Stanach Zjednoczonych. Niemal każdy akapit „Super Better” okraszony jest powoływaniem się na amerykańskich naukowców. Ma to stworzyć wrażenie książki poważnej, głęboko zakotwiczonej w badaniach naukowych. Mnie osobiści ta maniera drażni. Doceniam, że Jane McGonigal opóźniła wydanie książki o 5 lat, gdyż czekała na wyniki badań, ale odnoszę wrażenie, że w USA przeprowadza się tak wiele badań, że jedne mogą udowadniać tezy przyjęte przez autorkę, a inne kompletnie im zaprzeczać. Amerykańscy naukowcy są w stanie udowodnić wszystko.
Denerwuje mnie też trywialność niektórych wniosków. Zamiast się czegoś obawiać, powiedz sobie kilka razy „jara mnie to”. Ustaw sobie na biurku zdjęcie uśmiechniętego bobasa, ono sprawi, że twoje życie stanie się radośniejsze. Są to do bólu amerykańskie gesty z kolekcji „jestem zwycięzcą”, „jestem najlepszy”.
Nie wszystkie sytuacje życiowe da się przełożyć na grę, jednak autorka próbuje tego dokonać, przez co niektóre fragmenty książki wydają się cokolwiek sztuczne.
Z czym się nie zgadzam?
Być może to, co mnie drażni, komuś innemu nie będzie wcale przeszkadzać, to tylko kwestia gustu i osobistego podejścia. Jest jednak jeden rozdział, który budzi mój ogromny sprzeciw – „Czarne charaktery”. „Czarny charakter” to twoja cecha, zachowanie, postępowanie, które utrudnia rozwój, sabotuje działania, generalnie przeszkadza i denerwuje, jak nie wiem co. Dlatego z „czarnymi charakterami” należy walczyć tak samo, jak z różnymi złymi postaciami w grach komputerowych. Takie podejście nieodmiennie przywodzi na myśl przekonanie średniowiecznych ascetów głoszących poglądy, że jeżeli twoja ręka lub noga są przyczyną grzechu, to obetnij tę rękę czy nogę!
Cechy, określane jako „czarne charaktery” to też ty. Zwalczanie części siebie przypomina obcinanie rąk i nóg. Jesteś całością mając lepsze i gorsze cechy, a zwalczanie gorszych niczego nie rozwiązuje. Paradoksalnie, to co zwalczasz – ulega wzmocnieniu. Zwalczanie prowadzi jedynie do braku akceptacji własnej osoby, albo do udawania kogoś, kim się nie jest. Rozwiązaniem jest uważność. Jeżeli poznasz i zrozumiesz przyczyny skąd się biorą zachowania, których nieakceptujesz (np. lenistwo czy prokrastynacja), masz szansę ograniczyć ich destrukcyjny wpływ, a nawet wykorzystać je w rozwoju.
Dawno nikt mnie tak nie zainspirował!
Tak są elementy z którymi się nie zgadzam, które mnie drażnią, z drugiej strony otrzymałem masę mądrej inspiracji do działania. Wiele pomysłów natychmiast wdrożyłem w życie i już widzę efekty!
-
Nastawienie na wyzwanie
Przede wszystkim zmiana myślenia z zagrożenia na wyzwanie. Podstawowa umiejętność w radzeniu sobie z porażkami, przeciwnościami losu. Jeżeli skupiasz się na lękach, na tym co może pójść nie tak, co już jest złe, zamykasz się w błędnym kole, z którego nie ma ucieczki. Całą energię marnujesz na zamartwianie się, nie starcza jej na cokolwiek innego. Natomiast, jeżeli potraktujesz swój problem jako wyzwanie, wtedy twoja energia kieruje się na szukanie rozwiązań, a nie na rozpamiętywanie.
-
Doładowania
Przypadła mi do gustu idea „doładowań”, czyli dodatkowych zastrzyków energii lub zdrowia, dzięki którym bohater w grze leczy rany i odzyskuje siły. Zachęcam do szukania doładowań w realnym życiu. Są to, jak pisze autorka „dobre rzeczy, które sprawiają, że czujesz się szczęśliwszy, zdrowszy albo silniejszy”. Odkryj swoje „doładowania” i wykorzystuj w momentach smutku, zwątpienia, czy spadku nastroju. Możesz też stosować je prewencyjnie. Doładowaniem może być taniec, słuchanie ulubionej muzyki, gra na instrumencie, spacer, joga, rozmowa z kimś pozytywnym, zjedzenie czegoś smacznego, powrót w myślach do dobrych wspomnień, itp.
-
Sojusznicy
Zadbaj też o sojuszników, czyli ludzi, którzy cię wesprą. Ile masz takich osób wokół siebie? Weź kartkę, długopis i zapisz imię każdego, z kim masz jakiś kontakt. Następnie oznacz tych, na których możesz liczyć. Niezależnie ile znanych ci osób uznasz za sojuszników, rozejrzyj się za nowymi. Jeżeli zarejestrujesz się w grze Super Better, jest duża szansa, że uzyskasz wsparcie od innych graczy.
-
Zwycięstwa, które są epickie
Osobiście najwięcej skorzystałem na „epickich zwycięstwach”. Człowiek zanurzony w problemie czasami tak się zaplącze, że nie potrafi w żaden sposób ruszyć z miejsca. Poziom energii spada, a zniechęcenia rośnie. Potrzeba osiągnięcia jakiegokolwiek sukcesu staje się wręcz paląca.
Jeżeli jesteś osobą, która utknęła w problemie, a twoja samoocena niebezpiecznie zbliża się do wartości ujemnych, postaraj się o „epickie zwycięstwo”. Jest to taki rodzaj celu, który przypomina cele znane z gier, jednak mierzysz się z nim w realnym świecie. Według Jane McGonigal takie cele mają cztery wspólne cechy:
- – są realistyczne, czyli wierzysz, że są w zasięgu twoich możliwości
- – stanowią wyzwanie, czyli aby je osiągnąć musisz się czegoś nauczyć lub uruchomić dodatkowe zasoby
- – pobudzające, cieszy cię myśl o zmierzeniu się z wyzwaniem
- – niezobowiązujące, czyli ewentualna przegrana nie załamie cię
Jakieś przykłady? Proszę bardzo! Zrzucenie 2 kg wagi w ciągu 10 dni, odkładanie 500 zł miesięcznie na wymarzony urlop, wstawanie o godzinę wcześniej przez najbliższe dwa tygodnie, opanowanie umiejętności 5 podciągnięć na drążku w ciągu tygodnia, nauczenie się grania na gitarze 5 nowych piosenek w przeciągu jednego miesiąca.
W czym pomagają „epickie zwycięstwa”? Uczą pokonywania przeszkód i mierzenia się z wyzwaniami w komfortowych dla ciebie warunkach. Dzięki „epickim zwycięstwom” nabywasz poczucia sprawczości, zyskujesz większą wiarę we własne możliwości.
Życie to jest taka gra – podsumowanie
„Super Better” jest niewątpliwie ważną książką. Pokazuje jaki potencjał drzemie w grach i jak można go wykorzystać w realnym świecie. Nastawienie na wyzwanie, skupienie się na tym co pozytywne, szukanie sojuszników, to najważniejsze, chociaż nie jedyne zalety gier. Jeżeli aktywujesz konto w Super Better, to dodatkowo rozwiniesz sprawność w posługiwaniu się językiem angielskim.
Z drugiej strony zalecam zdrowy dystans do metod proponowanych przez autorkę i skupienie się na tym, co cię wzmacnia, a odrzucenie tego, co denerwuje.
Na koniec chcę zaproponować proste, lecz bardzo rozwojowe ćwiczenie, którego nauczyłem się czytając „Super Better”. Zastanów się na jakie dwie super rzeczy czekasz z niecierpliwością w tym tygodniu? Mogą to być drobiazgi, jak spotkanie z dawno nie widzianą znajomą czy krótki wypad za miasto lub wspólne oglądanie filmu. Jeżeli nic ci nie przychodzi do głowy, to może zaaranżuj dwa takie wydarzenia? Planowanie co najmniej dwóch ciekawych wydarzeń w każdym tygodniu, to potężny zastrzyk pozytywnej energii.