Podobno już w styczniu uświadamiamy sobie, że nie zrealizujemy jakiejś części postanowień noworocznych. W umyśle zaczyna gościć sakramentalne „to się nie uda!”. Jak przeciwdziałać?
Sięgnijmy po Mapę marzeń. Jest to mikstura łącząca planowanie z wizualizacją, kreacją artystyczną i dobrą zabawą. Pomaga zaangażować się w projekt wszystkimi zmysłami. Poprzez zabawę i dorosły może się wiele nauczyć, chociaż kilkanaście lat edukacji szkolnej większości z nas wybiło z głowy wszelkie postrzeganie zabawy, jako czegoś pożytecznego.
Mapa marzeń – przygotowania
Co będzie potrzebne? Duży karton lub w zastępstwie tablica korkowa, ewentualnie inna powierzchnia płaska, do której można przyklejać, przypinać, przybijać czy też w inny sposób przymocowywać ilustracje.
Po zabezpieczeniu powierzchni płaskiej wyruszamy na poszukiwania kolorowych pism. Przejrzyjmy wszystkie zakamarki mieszkania i powyciągajmy co się da. Przy okazji zrobimy trochę porządków. Niezłym pomysłem jest spacer do punktu, gdzie sprzedają nieaktualne ilustrowane pisma. Będzie tanio, a wybór zazwyczaj duży. Kupmy coś, czego nigdy nie czytaliśmy! Niestety, większość pism przenosi się systematycznie do internetu, więc i wybór jest coraz mniejszy. Można też wykorzystać zeszłoroczne kalendarze lub wydrukować własne zdjęcia. To już większy wydatek, ale czego nie robi się dla realizacji marzeń?
Po zgromadzeniu ilustracji nadszedł czas na materiały mocujące – czyli kleje, zszywki, pinezki. Na koniec zapewniamy sobie miejsce, gdzie będziemy mogli oddać się pasji wycinania i marzenia. Potrzebny też będzie czas. Uprzedzam, że 15 minut to zbyt mało! Trzeba zarezerwować sobie od dwóch do czterech godzin. Marzenia należy celebrować, są tego warte. Przerwy są dopuszczalne, ale całość powinna zamknąć się w ciągu 48 godzin.
Zaprośmy znajomych, lecz tylko takich, którym pomysł się spodoba i nie skwitują całej akcji zgryźliwym stwierdzeniem: „dziecinada!”. Pozwólmy też dzieciom uczestniczyć w ceremonii tworzenia mapy, mogą nas dużo nauczyć w kwestii kreatywnej zabawy.
Mapa marzeń – czas start!
Jeżeli mam już wszystko zgromadzone, czas zarezerwowany oraz dostępne miejsce, to teraz przechodzimy do najtrudniejszego – pozbywamy się wszelkich rozpraszaczy. Wyłączamy telefon, gasimy telewizor i odcinamy dostęp do internetu. Hmmm… czy ktoś jeszcze został i dalej czyta? Jeżeli tak, to nadeszła pora na skupienie. Siadamy wygodnie, zamykamy oczy, głęboko oddychamy i zaczynamy marzyć. Pozwólmy w ciszy błądzić naszym myślom. Pod ręką warto mieć kartkę oraz długopis, aby zapisać każde marzenie, jakie przyjdzie nam do głowy.
Kartka zapisana? Cóż, to teraz czas na wyszukiwanie i wycinanie ilustracji. Nie muszą bezpośrednio wyrażać pragnień, mogą być ich symbolem. Jak przyklejamy? Dajmy się ponieść wyobraźni, jeden warunek – umieszczamy siebie, lub swoje największe marzenie w punkcie centralnym. Jeżeli lubimy reguły, możemy wykorzystać siatkę Feng Shui.
Bądźmy ze sobą szczerzy i pracujmy nad własnymi marzeniami, a nie nad tym, czego inni od nas oczekują. Nie ograniczajmy się przekonaniami, że zakup nowego Mercedesa, to coś z pogranicza klechd i bajań, a dwutygodniowy urlop będę miała dopiero na emeryturze. Jak dożyję. Gdy wyklejanka będzie gotowa, a pracujemy w grupie, pochwalmy się swoją mapą, opowiedzmy, co ona oznacza. Przyznanie się innym do swoich planów, marzeń, postanowień, znacznie zwiększa prawdopodobieństwo realizacji.
Moja osobista mapa
Tak wygląda jedna z moich mapa marzeń, zrobiona kilka lat temu. W centrum są balony. Lot balonem kojarzy mi się ze swobodnym rozwojem osobistym. Po lewej stronie umieściłem coaching i drogowskaz do własnej bajki, którą jest dom, gdzieś na wsi w przyrodzie. Poniżej słoiki z miodem, mój symbol zdrowia oraz wszelkie marzenia podróżnicze – kajaki, narty, rowery, fotografia, a także pejzaże Toskanii i Dolomitów. Po prawej wszystko to, co dotyczy bliskich – rodzina i przyjaciele. Powyżej, tuż nad balonami, wymarzona okładka napisanej przeze mnie powieści. Najwięcej oporów miałem z zamieszczeniem symboli materialnych, ale przecież bez pieniędzy nie zrealizuję marzeń! A Toyota RAV4 ułatwi mi dotarcie do wyśnionego domu, leżącego z dala od uczęszczanych dróg.
Mapa marzeń – co dalej?
Co dalej z mapą? Wieszamy w widocznym miejscu i codziennie się napawamy. Lub, jeżeli marzenia są trochę wstydliwe, chowamy w sobie znanej skrytce i w samotności kontemplujemy. Nawet jeżeli przez cały rok nie obdarzymy uwagą naszej mapy, to i tak ona zadziała!
Co zrobić ze starą mapą? Cokolwiek – odłożyć na wieczną rzeczy pamiątkę lub spalić. Więcej informacji o Mapie marzeń znajdziecie w internecie na stronach związanych z astrologią, wróżbami, horoskopami, ezoteryką.
Dla chętnych mogę zorganizować wspólne lub indywidualne przygotowywanie mapy marzeń. Jeżeli cię zainteresowałem, to napisz za pośrednictwem formularza kontaktowego.
Nie mam problemów z nazywaniem marzeń i ich realizacją ale taka wizualizacja z pewnością działa motywująco 😉
nie tylko działa motywująco, ale też pomaga uporządkować marzenia 🙂
Hm brzmi ciekawie,właśnie ostatnio czytam o tej mapie marzeń i myslę nad realizacją tego,aktualnie mam mini-szkic mapy,póki co.Ale mam jedno pytanie-czy można(a co za tym idzie-bez wiedzy tej osoby) dać zdj konkretnej osoby,z którą bardzo byśmy chcieli się spotkać i lepiej poznać?I czy zdj tej osoby ma być w konkretnym,dobrym nastroju,czy mimika,kierunek gdzie patrzy ta osoba itp.itd ma znaczenie?
Mapa jest twoim dziełem, którego przecież nie upubliczniasz, więc możesz tam wklejać różne zdjęcia. Zapewne część osób będzie zwracało uwagę na kierunek wzroku, ale moim zdaniem nie ma to wielkiego znaczenia. Ważne aby to było zdjęcie, które lubisz, na które lubisz często spoglądać, wprawia cię w dobry nastrój.
Ok,dziękuję za inf:)Akurat to jest moje ulubione z tamtej serii:)Bo np.pisząc afirmację już nie można konkretnej osoby dawać,dlatego pytałam i tu.
Według mnie wklejenie zdjęcia, to nic złego. Tu nie chodzi o magię, tylko na uaktywnienie półkuli mózgowej odpowiedzialnej za myślenie obrazami. Jeżeli jest obraz, jeżeli są dobre skojarzenia, to absolutnie nie ma przeszkód.
Ponieważ mam po uszy tego typu projektów – bo pracuję podobnymi metodami z dziecmi – więc po prostu werbalizuję sobie te plany. ostatnio na blogu :). I wiesz, całkiem sporo z tego zrealizowałam, a to czego się nie dało, nie jest moją winą, lecz wynikło z okoliczności … 🙂
Tak czy tak – warto marzyć i to konkretnie 🙂
Warto marzyć, potwierdzam. Czy to obrazowo, czy to werbalnie, czy tylko w myslach, ale warto 🙂